Sherilyn's pov
Sherilyn niedbale otworzyła drzwiczki szafki i z podręcznikami w dłoni oparła się o ścianę, odwracając głowę by spojrzeć na drobną, ciemną postać przycupniętą pod schodami na drugie piętro.
Darcy.
Od tamtego feralnego zajścia minęły trzy długie, wyczerpujące tygodnie. I nie chodziło tylko o natłok nauki i prac domowych zadawanych przez nauczycieli. Męcząca była sama sytuacja, która się między nimi wytworzyła. Unikanie siebie na korytarzach, odwracanie przypadkowo napotkanego wzroku, chodzenie okrężnymi ścieżkami, suchość w gardle przy ledwo namacalnym zetknięciu, tępe udawanie, że nigdy nie miało się ze sobą styczności i te najgorsze z najgorszych, uciążliwe, niewypowiedziane słowa krążące między ich ciałami niczym natrętne, kulawe motyle z oberwanymi skrzydłami. Sherilyn nawet nie zdawała sobie sprawy, jak bardzo niezręcznie może wyglądać podobna relacja. Szczerze mówiąc, nigdy wcześniej nie musiała się nawet nad tym zastanawiać.
Zresztą sam Darcy też nie wyglądał za dobrze. Wydawało jej się, że znacznie zmalał. I nie chodziło tu wcale o jego i tak już dość mocno zaniżony wzrost. Teraz zdawał się być tak drobny, chudy i niepozorny, że niemal niknął wśród pozostałych ludzi w szkole.
Jakby zupełnie nie istniał.
Ale ona była świadoma jego istnienia. Prawdopodobnie jako jedyna zaczęła zauważać, że dzieje się z nim coś niedobrego. I to wcale nie ze względu na troskę, ale przez tę nadwrażliwość, którą obdarzała każdą cząsteczkę jego ciała i umysłu. Ciężko było tak po prostu zapomnieć o wszystkim i żyć dalej, jak gdyby nic się nie stało. Możliwie najbardziej niedogodną rzeczą w całej tej sytuacji było to, że nie mogła wmusić w siebie nienawiści do Darcy'ego. Nieustannie próbowała wmówić sobie, że to skończony dupek, cham i prostak, który ma za grosz wyczucia i chce tylko dobrać się do jej majtek. Ale to było zbyt puste i wypowiedziane na głos, czy też w myślach, szybko traciło swój wydźwięk i pozostawiało ją samotną, z zaciśniętymi zębami, kręcącymi się w oczach łzami i gorzką, bolesną świadomością, że oto siedzi tutaj myśląc o nim, zupełnie nie będąc w stanie pozbyć się go ze swojej pamięci. Jedynym uzyskanym przez nią efektem było pogorszenie samopoczucia i uczucie utknięcia w przepastnej dziurze, która okręcała ją wokół siebie bez końca.
W takich sytuacjach prawdopodobnie najgorsze jest to, że nie udało się wyjaśnić i uporządkować wszystkiego do końca. Jednej ze stron prawie zawsze wydaje się, że mogła jeszcze coś dopowiedzieć, spróbować przedstawić swój punkt widzenia i zamienić niezręczność w chociażby połowiczne zrozumienie. Ale są też ludzie, którzy wolą udawać, że nic nigdy nie miało miejsca, próbować zagrzebać w pamięci to, co zaszło i kompletnie się od tego uwolnić, wiedząc, że decydują się na życie z wieczną, niewymazywalną zgryzotą. Takie sytuacje wpływają na człowieka, a im starszy jest, tym ciężej przychodzi mu udawanie, że to tylko głupstwo, zwykły błąd młodości, z którego kiedyś będzie się śmiał. Najbardziej nurtującym pytaniem jest, czemu wciąż popełniamy głupie błędy młodości, mimo upływu lat? Czy przyjdzie nam aż do śmierci wmawiać sobie, że jesteśmy młodzi i nadal możemy sobie pozwolić na zrobienie czegoś lekkomyślnego?
Sherilyn należała raczej do pierwszego typu osób. Wciąż gryzły ją wyrzuty sumienia i zastanawiała się, czy to wszystko naprawdę musiało się tak potoczyć. Wówczas zawsze przypominała sobie dobre momenty, które dzieliła razem z Darcy'm, nadzieje i oczekiwania, które z nim wiązała. Brakowało jej tego, nie dającego się niczym zastąpić uczucia, że ma się na świecie bratnią duszę, która rozumiała jej smutki i radości. Ta bratnia dusza, z którą planowała własną przyszłość i w relację, z którą tak bardzo się zaangażowała, oddając jej część siebie. Teraz została tylko ona, ból, pustka i powrót do szarej, nudnej rzeczywistości całkowicie odartej z jego obecności. Momenty, w których pozwalała sobie o nim myśleć i próbować smaku jego imienia spływającego z języka były jedynymi, które w ostatnim czasie dawały jej namiastkę szczęścia. Szczęścia pomieszanego z gorzkim żalem.
Liczyła na to, że w końcu jej przejdzie, że pozbędzie się tej przeraźliwej, nie dającej się niczym wypełnić pustki i tej irracjonalnej, zupełnie absurdalnej tęsknoty. To właśnie ten moment, kiedy zdajesz sobie sprawę, że ktoś tak naprawdę wcale nie jest dla ciebie dobry, a jednak wciąż chcesz w to brnąć, bo mimo wszystko wiesz, że tylko ta osoba jest w stanie uszczęśliwić cię choćby na krótką chwilę.
A może to po prostu głupia nostalgia i jakakolwiek próba naprawy byłaby jedynie śmiesznym, całkowicie niepotrzebnym upodleniem własnej osoby. Może, gdyby chciała cokolwiek naprawić i powrócić do tego, co było, czekałoby ją jedynie gorzkie rozczarowanie. Poza tym on już pewnie o niej zapomniał i ani jedna jego myśl nie jest poświęcona jej osobie. Najgorsze, że w takich sytuacjach nigdy nie wiadomo, która z opcji jest prawdziwa. I rzadko kiedy da się ją ustalić, bo coś takiego wymagałoby wspólnej interakcji, której prawdopodobnie żadne z nich nie ma zamiaru zainicjować. Więc jedyne co można zrobić to tylko myśleć, co by było gdyby...
Sherilyn doskonale zdawała sobie sprawę, jak żałosne i wręcz śmieszne było to ciągłe myślenie o Darcy'm. To on powinien się przed nią kajać, a nie na odwrót. W końcu to wszystko było jego winą, a ona musi zacząć się bardziej szanować.
Ale co jeśli było też w tym trochę jej winy?
Może nie powinna tak szybko podejmować decyzji i definitywnie się od niego odcinać. Może mogła zaczekać, wysłuchać jego prawdy i spróbować zrozumieć? Może wówczas nie czułaby się tak źle jak teraz...
To wszystko prowadziło do bezustannych, cały czas powtarzających się schematów, od których nie mogła uciec. Już wolałaby spróbować to rozwiązać, ale z kolei z drugiej strony czuła, że wcale nie powinna nic robić... I wszystko powtarzało się od nowa.
Faktem było to, że Darcy zupełnie nie był w jej typie. Od zawsze widziała go tylko jako bardzo bliskiego, dobrego przyjaciela. Tak naprawdę sama nie wiedziała, co robi, kiedy wypisywała do niego te wszystkie czułe słówka. Nigdy nie miała chłopaka ani nawet nie interesowała się związkami. Możliwe, że półświadomie kusiła go i sprowadzała do błędnych interpretacji jej prawdziwych intencji. Naprawdę nie widziała usprawiedliwienia dla swojego zachowania. Chyba po prostu chciała poczuć się atrakcyjna, chciana przez kogoś... No bo na przykład, dlaczego te wszystkie dziewczyny na tinderze odpisują obleśnym, podstarzałym zbokom bez zdjęcia profilowego na komplementy i zachwyty dotyczące ich wyglądu? To podwyższa ego, sprawia, że czujesz się choć trochę mniej beznadziejnie. Chociaż dobrze wiesz, że to żałosne i że wcale nie powinnaś. Tylko, że Darcy nie był grubym facetem z dłonią w spodniach, jako nieodłącznym atrybutem, a ona go w pewien sposób wykorzystała, pozwalając mu myśleć, że ich relacja ma szansę zmienić się w miłość.
Ale właściwie czemu nie... Czemu nie chciała pozwolić sobie na miłość z Darcy'm? Zawsze była przekonana, że gdy pozna swoją prawdziwą miłość od razu będzie tego pewna, a przy nim wcale tego nie czuła. Zresztą to wszystko i tak jednakowe bzdury. Na chwilę obecną była zupełnie nieprzygotowana do zawarcia związku i póki co wcale tego nie chciała.
A Darcy... Darcy, ten Darcy, którego znała, był niepoprawnym romantykiem. Co gorsza, Sherilyn była tego świadoma i mimo to z wyrachowaniem ciągnęła go na manowce. Przecież zawsze wydawał jej się być takim niewinnym, dobrym chłopcem. Była gotowa uwierzyć, że zakochałby się w każdej dziewczynie, która traktowałaby go choć trochę lepiej od innych. Zawsze był dla niej taki słodki, kochany i uroczy. Coraz ciężej było jej uwierzyć, że pokonał go własny popęd. Darcy wydawał się być na to aż zbyt szlachetny i niewystarczająco uświadomiony.
Chociaż z drugiej strony, równie dobrze może sobie to wszystko wmawiać, a Darcy w rzeczywistości wcale nie musi być, takim jakim ona go widzi.
Poza tym odebrał jej szansę przeżycia pierwszego pocałunku z kimś, kogo naprawdę kocha. Zawsze wyobrażała sobie tę chwilę jako niezwykle wzniosłą i romantyczną. Całowanie się z kimś, kogo uważało się za najlepszego przyjaciela, na dodatek prawie po pijaku, zdecydowanie do takich momentów nie należało. Właściwie chyba to ubodło ją najbardziej. Jeśli Darcy istotnie był takim romantykiem, z pewnością również nie odczuwał szczególnego zadowolenia z faktu tego zajścia.
W tamtym momencie poczuła się zwyczajnie oszukana. Jak gdyby Darcy był kolejnym, typowym chłopakiem, który chciał ją jedynie wykorzystać. Nie podobało jej się to, że pozwolił sobie na inicjację pocałunku bez jakiegokolwiek przyzwolenia z jej strony. Bolało ją, że nie mogła sama zadecydować o swoim ciele i o tym, czego chce, a czego nie chce robić. Wiadomo, że krótki pocałunek nie był czymś tak tragicznym i drastycznym jak gwałt, ale to wciąż nie zmieniało tego, że Darcy nie powinien był się tak zachować. Za to właśnie nienawidziła mężczyzn. Za to głupie, nieuzasadnione przekonanie, że wszystko im wolno i wszystko im się należy. Nieważne jakimi pobudkami się kierował, wcale nie ukazał się jej wtedy niczym macho spełniający pragnienia nieśmiałej, zbyt niewinnej dziewczyny, zakochanej w nim do szaleństwa. To jest zdecydowanie coś, czego mężczyźni powinni się nauczyć. Kobiety przestały potrzebować facetów w roli inicjatora. Same są w stanie poradzić sobie z sytuacją. To, jak Darcy ją potraktował było w pewien sposób, mimo wszystko, uprzedmiotowujące, a ona nie potrafiła się z tym pogodzić i wyzbyć z siebie ciążącego żalu. Chodziło o to, że nawet jeśli, jego intencje były dobre, to, co zrobił było złe. I nic nie mogło tego zmienić.
A więc... Impas.
Sherilyn błyskawicznie spuściła głowę, o włos unikając nawiązania kontaktu wzrokowego z Darcy'm, zamknęła drzwiczki szafki z głośnym trzaskiem i szybko przeszła po schodach, udając, że nie widzi drobnego chłopca uparcie wbijającego wzrok w czubki swoich podniszczonych trampek.
sama nie wiem, jak to się stało, że zabrałam się za pisanie tego rozdziału. ostatnio pisanie tht wydawało się wręcz niemożliwe. mam nadzieję, że podoba Wam się ten piękny strumień świadomości zawarty w każdym rozdziale, a tutaj będący nim samym w sobie haha
nie mogę zdecydować, po której jestem stronie Darcy'ego czy Sherilyn, co Wy o tym myślicie?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz