Darcy's pov
Darcy nie wiedział, co się z nim działo. Czuł jedynie pustkę, a w uszach odległe echa powtarzających się słów Sherilyn. Miał wrażenie, że to był koniec. Jego koniec. Grube sznury obwiązujące ciało i trzymające w ryzach całe jego jestestwo, zaczęły się strzępić. Już nie były twardymi, pewnymi linami, które można było zarzucić na strome zbocze skały, dającymi bezpieczne oparcie podczas wspinaczki w górę. Teraz zerwałyby się w połowie drogi, nie będąc w stanie dalej go unieść. Jak długo będzie jeszcze w stanie wytrzymać zwisając na postrzępionej nici głową w dół?
Nie chciało mu się wracać do domu. Tamto miejsce było jeszcze bardziej przytłaczające niż wszystko, co go dziś spotkało razem wzięte. Był już późny wieczór, a na ulice zaczęły wypełzać największe szumowiny miasta, na co dzień kryjące się w ciemnych zaułkach, żebrząc o pieniądze, rozsiewając marność i ubóstwo w każdym miejscu, w którym się pojawili. Noc była ich. Noc niszczyła wszystkie dzienne granice, przyzwalała na upadek moralny i taplanie się w całym plugastwie tego świata. Noce były niebezpieczne. Żadna przyzwoita dziewczynka nie zapuszczała się nigdy na miasto po zmroku. W ciemności ludziom przychodziły do głowy różne pomysły. Czuli się bezkarni, niemal anonimowi. Każdy to akceptował, świadomy istnienia marginesu społecznego. Noce należały do nich od zawsze. Jeśli ktoś chciał wyjść późną porą na ulicę, musiał się z tym liczyć. Bo tutaj nikt nie przybędzie mu na ratunek.
Darcy wiedział, że jego położenie nie było najbezpieczniejsze. Ale szczerze, miał to gdzieś. Był facetem, więc szanse na to, że ktoś go napadnie i zgwałci były drastycznie niskie. Zazwyczaj gwałtów dokonywano tutaj na kobietach i tylko czasem znajdował się wybawca na czarnym koniu, ubrany w płaszcz nocy, który odprowadzał napotkaną w nocy płeć damską bezpiecznie do jej pałacu, gdzie równie bezpiecznie (bo przecież z prezerwatywą i sterylnie) wsuwał się w nią w nagrodę za wydarcie z rąk brudnych napaleńców.
Seks. Seks. Seks. Wszędzie seks.
Brudne, zżółknięte, jarzące się w ciemności ślepia. Cuchnący odór przepoconych starych ubrań nasiąkniętych moczem i fekaliami. Garbaty nos, złamany w kilku miejscach, twarz niemyta od miesięcy, dłonie w rozciętych rękawiczkach i rozbiegany wzrok skupiający się teraz na Darcy'm.
- Ej, chłopcze, masz kilka groszy na bułki? – zachrypnięty głos, słowa z trudem dające się rozpoznać pośród skrzeków. Ręka starca niebezpiecznie zbliżała się w stronę Darcy'ego, a on mógł tylko stać w bezruchu, przerażony i oszołomiony w atmosferze wszechogarniającej odrazy, brzydoty i niebezpieczeństwa.
- Przykro mi, nie mam. – w porę zdążył odsunąć się na bok, unikając bliższego spotkania z lekko przypaloną rękawiczką żebraka i jego zniszczonymi, pożółkłymi paznokciami.
Chciał jak najszybciej oddalić się od tego człowieka, na którego sam widok zbierało mu się na mdłości. Świadomość, że na świecie są ludzie, którzy żyją w ten sposób była dewastująca. Zazwyczaj nie myśli się o takich rzeczach, dopóki one same w nas nie uderzą. Możemy współczuć tym ludziom siedząc w domu, na kanapie przed telewizorem, ale gdy mamy z nimi do czynienia w prawdziwym życiu jedyne, co czujemy to obrzydzenie.
Darcy naciągnął mocno kaptur na głowę, co było jego próbą ucieczki z tego świata pełnego ohydy i plugastwa. Zaczynało do niego powoli docierać, że taka nocna wycieczka była naprawdę kiepskim pomysłem. Ale teraz nie było już odwrotu – musiał brnąć w to dalej, musiał zobaczyć i odczuć na własnej skórze odrażający ludzki popęd, biedę, bród, smutek, ubóstwo i grzech.
Na oślep skręcił w najbliższy zaułek i jego oczom ukazał się widok, którego wolałby nigdy nie ujrzeć. Mężczyzna przypierał kobietę do ściany, mocno na nią napierając, jeżdżąc ustami po jej roznegliżowanym dekolcie, podczas gdy jego ręka znikała w przestworzach wysoko podwiniętej do góry, krótkiej spódniczki. Kobieta jedynie głośno jęczała, pozwalając facetowi robić to, na co miał akurat ochotę. Po chwili mężczyzna warknął i pociągnął kobietę za włosy, zmuszając ją do upadku na kolana. Drżącymi dłońmi zaczęła rozpinać jego rozporek...
Darcy poczuł falę obrzydzenia zalewającą jego gardło. Miał wrażenie, że zaraz zwymiotuje, lecz zdobył się na to, by jak najszybciej wyminąć przyklejoną do siebie parę.
- Hej kochasiu, gdzie tak pędzisz? – biała dłoń z idealnie czerwonymi, długimi paznokciami opadła ciężko na jego ramię, unieruchamiając go w miejscu. Kobieta była wyższa od niego, miała długie nogi, porozrywane w kilku miejscach rajstopy, wysokie czarne szpilki i długi sweter w cętkowany wzór, który miał imitować sukienkę. Rozjaśnione, przetłuszczone blond włosy spadały na jej ramię, całe w pozlepianych strąkach. Na jej dużych, zużytych ustach widniały ślady tandetnej, czerwonej szminki, zaś przyćmione, niewidzące oczy okalał czarny, rozmazany makijaż.
Oczywiście, była dziwką. I w tamtym momencie w głowie Darcy'ego pojawiła się tylko jedna myśl przepełniająca go zgrozą. Mężczyźni naprawdę traktowali kobiety jak worki na spermę. Nie ważny był dla nich nawet ich wygląd, musieli po prostu zaspokoić swoją zwierzęcą potrzebę. Dlaczego musieli używać do tego akurat kobiet? Skoro i tak nie łączyła ich z nimi żadna emocjonalna więź, ani nawet jakiekolwiek pożądanie. Nie mogli po prostu zrobić dziury w czymkolwiek, chociażby w ścianie i tam pchać swoje bestialskie narzędzia rozpusty?
- Mogę ci obciągnąć za niewysoką cenę. – prostytutka oblizała lubieżnie wargi odsłaniając przy tym zniszczone przez nikotynę zęby.
Darcy wzdrygnął się i zdjął rękę kobiety ze swojego ramienia. Czuł coś na kształt litości, jednocześnie pragnąc jak najszybciej uciec od jej osoby, która wzbudzała w nim przerażenie.
- Nie, dziękuję. – odparł krótko i przeszedł koło niej wsuwając dłonie do kieszeni.
- Następnym razem! – zawołała za nim, a jej ochrypły śmiech dzwonił w uszach chłopaka.
Jego oddech stał się teraz przyśpieszony, z trudem udawało mu się złapać powietrze, podczas gdy zmuszał samego siebie do pokonywania kolejnych metrów. Mimowolnie zerknął na drugą stronę ulicy, na której od czasu do czasu pojawiało się jakieś samotne auto. Naprzeciwko niego stała roznegliżowana kobieta, machając dłonią z wyciągniętym kciukiem przed szybą każdego nadjeżdżającego samochodu. Więc tak zarabiała na życie. I każdy, kto ją widział, wiedział, jaki jest jej cel i dlaczego stoi tam półnaga w środku nocy. Ale miała to gdzieś, bez wyrzutów sumienia upadlając się i spadając coraz głębiej w stronę bezbrzeżnego dna. I Darcy był pewny, że znajdzie się facet, który zatrzyma się przed nią, bez skrupułów wykorzysta, po czym wsadzi plik marnych banknotów za ramiączko stanika.
- Kurwa. Jestem w pieprzonym Sin City. – Darcy szybko odwrócił wzrok od kobiety, ponownie spuszczając głowę w dół.
Nagle usłyszał głośną muzykę i zobaczył cienie kolorowych świateł tańczące na chodniku. Znalazł się dokładnie przed wejściem do klubu nocnego. I nie miał żadnych wątpliwości, że był to lokal z prostytutkami.
Pod wpływem gwałtownego impulsu Darcy pchnął drzwi prowadzące do klubu, pozwalając, by zalała go fala jaskrawoczerwonego światła. Nie było nikogo, kto sprawdził, by jego wzrok przy wejściu. Chłopak został od razu wciągnięty w falę rozgrzanych, spoconych męskich ciał, których oddechy cuchnęły alkoholem, a ich głośnym, rubasznym śmiechom udawało się zagłuszyć nawet puszczaną muzykę. Na środku pomieszczenia wstawiono kilka rur, na których wyginały się półnagie kobiety, ku gromkiej uciesze widzów, z których co poniektórzy nawet nie kryli się ze swoim podnieceniem, onanizując się bezwstydnie przed resztą towarzystwa. W kącie sali ustawione były długie kanapy z czerwonym obiciem. W tamtym miejscu światła były przyciemniane, nadając mu intymnej atmosfery. Na kanapach rozciągnięci byli mężczyźni. Mężczyźni leżący na kobietach, mężczyźni posuwający kobiety od tyłu albo mężczyźni przypierający nagie kobiety do ścian, tak, że ich długie nogi wystawały zza męskich, podtrzymujących je ramion. Wszechobecna orgia. Wszędzie skóra, skóra i tylko skóra.
Ogłuszająca muzyka dudniła w uszach Darcy'ego odbierając mu umiejętność racjonalnego myślenia. Znalazł się w miejscu ostatecznego, całkowitego upodlenia. Tak właśnie zachowywali się ludzie. Jak niewyżyte zwierzęta. Kompletnie zmienili pierwotne znaczenie seksu, nie przejmując się jakimikolwiek, wyssanymi z palca konsekwencjami, bo przecież żadna siła wyższa nie istnieje. To tylko kolejna bajeczka dla niegrzecznych dzieci, które poprzez wyimaginowanego boga zmusza się do posłuszeństwa. Ale my, my, przecież my jesteśmy dorośli. Porozumiewawcze spojrzenia, cichy śmiech, który ma uchodzić za skrywany i mimowolny. Nu nu, tajemnica; zrozumiesz, jak dorośniesz.
Chyba właśnie zrozumiał. A to sprawiło, że tym razem naprawdę chciało mu się wymiotować. Przepychając się poprzez rozochocony tłum, udało mu się dotrzeć do łazienki. Przecisnął się pomiędzy otyłym facetem posuwającym jęczącą kobietę i wpadł do jedynej kabiny, pozbawionej pary uprawiającej w niej seks. Zwymiotował i ciężko usiadł na brudnej klapie zniszczonego sedesu. Nie mógł uwierzyć, że to działo się naprawdę. Nawet nie wiedział, jakim cudem się tutaj znalazł. Pewnie stwierdził, że i tak nie ma już nic do stracenia, bo przecież wszyscy go odrzucili. Ale jednak było na świecie gorsze uczucie. Uczucie brudu, grzechu i degradacji do roli bezmyślnego zwierzęcia. Wszystko, co zobaczył tej nocy skutecznie odebrało mu jakiekolwiek chęci do uprawiania seksu. W ogóle. Kiedykolwiek. Nie mógł uwierzyć, że byłby zdolny do umieszczenia siebie w takiej sytuacji. Gwałtowny przypływ żalu i desperacji podsunął mu myśl o obcięciu własnego narządu i wtedy był już pewien, że musi jak najszybciej wydostać się z tego miejsca i wrócić do domu.
Agresywnie pchnął drzwi od kabiny, wydostając się z obskurnego pomieszczenia przepełnionego wspólnymi jękami kobiet i mężczyzn. Był już tuż przy wyjściu, za chwilę miał zniknąć z tej parszywej speluny, gdy nagle nawiązał niespodziewany kontakt wzrokowy z młodą dziewczyną stojącą na uboczu. Wyglądała może na 16 lat, miała drobną twarz i szklane, zapłakane oczy. Miała na sobie ten sam dziwkarski strój, co wszystkie kobiety, ale wyglądała na przerażoną i zagubioną. Jakiś rosły facet zbliżał się do niej, nie ukrywając swojego sporego wzwodu i podniecenia. Już kładł na niej swoje wielkie łapy, jedną ręką zsuwając jej ramiączko, gdy Darcy'emu puściły nerwy i rzucił się na mężczyznę.
- Puszczaj ją! Ty cholerny, niewyżyty gnoju! – w przypływie szału udało mu się kopnąć w krocze, trzy razy silniejszego od siebie faceta i to jedynie, dlatego że tamten nie był na to przygotowany. Mężczyzna złapał się za bolącą część ciała i zawył przeciągle.
Darcy złapał dziewczynę za drobny przegub i szybko pociągnął w stronę wyjścia. Chłopak prowadził ją ze sobą, narzucając szybkie tempo, aż do momentu, w którym uznał, że uszkodzone krocze i jego właściciel nie będą w stanie ich dogonić.
- Co chcesz, żebym dla ciebie zrobiła? – spytała dziewczyna drżącym głosem, próbując dziarsko unieść podbródek.
- Nic. Niczego od ciebie nie chcę. – wydyszał Darcy, który wciąż jeszcze nie mógł złapał tchu po szybkim biegu. – Dlaczego to sobie robisz?
- Co takiego robię? – spytała, przestępując z nogi na nogę.
- Dlaczego pozwalasz, żeby faceci robili ci takie rzeczy?
- To moja praca. – odparła wymijająco.
- Nie możesz znaleźć sobie innej pracy? – Darcy spojrzał na nią oczami przepełnionymi współczuciem.
- Nie twój zasrany interes. – warknęła.
– A teraz, jeśli niczego ode mnie nie chcesz to muszę wracać z powrotem tą samą drogą, także dziękuję za urządzenie mi podwójnej wycieczki. – prychnęła i obróciła się na pięcie zostawiając Darcy'ego.
- Poczekaj. Nie rób tego, proszę cię. Nie niszcz sobie życia. – Darcy zdążył złapać ją za nagie ramię i spojrzeć jej błagalnie w oczy.
- Zostaw mnie świrze. – warknęła dziewczyna, strącając jego dłoń.
Chłopak patrzył na nią, obserwując jak w miarę czasu coraz bardziej znikała z jego pola widzenia. Czuł się zdewastowany, kompletnie zdegradowany. Nagle utracił wiarę w całą ludzkość i jakąkolwiek dobroć, która mogłaby istnieć na tym świecie. Odechciało mu się żyć i nie miał pojęcia, jak miałby wybrnąć z tej przepastnej, beznadziejnej czarnej dziury, która wciągnęła całe jego jestestwo.
Nie mógł zrozumieć, czemu młode dziewczyny chcą zostawać prostytutkami. Szczególnie w dzisiejszych czasach, gdy można było znaleźć całą masę innych, dorywczych prac. Na prostytuowanie się nie można już było patrzeć, jak na heroiczny czyn, za którym krył się szlachetny cel zarobienia pieniędzy, by utrzymać rodzinę. A najgorsze było to, że niektóre z tych dziewczyn czuły się dumne z takiego zawodu, próbując przedstawiać go w innym, dobrym świetle, wmawiając swoim rówieśnikom, że to normalna praca, taka jak każda inna. Tego, czego Darcy się obawiał było to, iż ludzie rzeczywiście zaczną patrzeć na prostytucję, jak na coś zwyczajnego i nie hańbiącego. Przez to coraz więcej młodych osób może zacząć wzorować się na innych i podążać za tym „trendem". To jest szkodliwe. I to bardzo. Prostytucja nie jest normalną pracą. Powstała ze zwierzęcych zachcianek nieokiełznanego, ludzkiego popędu i stała się jego zaspokajaniem. Bo przecież mężczyzna ma swoje „potrzeby" i musi sobie ulżyć. No, jak to bez seksu? Bez seksu nie da rady, to przecież normalna, naturalna ludzka rzecz. Przecież każdy to robi.
Prostytucja była, jest i będzie. Nazywana najstarszym zawodem świata, nie ma żadnych szans na całkowite wymarcie. Ale dlaczego ludzie mieliby ją fetyszyzować i głośno o niej mówić? W ten sposób przyciągają uwagę młodych osób, które często nie mają pomysłu na siebie i decydują się na ten zawód. Ludzkość staje się przesiąknięta seksem, seksualnością, podtekstami wciskanymi wszędzie na siłę. Mówienie głośno o seksie, rozpowszechnianie jakichś własnych seksualnych przygód sprawia, że seks staje się tym obrzydliwym, zwierzęcym zwyczajem uważanym za coś naturalnego i powszechnego. Zwykła codzienność, obowiązek, tradycja, nuda do porzygu. Seks nie jest fajny. Seks powinien być sprawą intymną, między dwojgiem ludzi darzących się uczuciem. Cała ta seksualna nagonka w końcu doprowadzi do naszej całkowitej deprawacji, ale ludzie wciąż mydlą sobie oczy i dają się ślepo prowadzić za rączkę poprzez odrażający świat seksualnych uniesień.
Stojąc tam, samotnie w mroku, będąc otoczonym z zewsząd degradacją, biedą, seksem i plugastwem, Darcy umiał myśleć tylko o jednym. Świat zdecydowanie potrzebował naprawy, gdyż życie w nim przychodziło mu z coraz większym trudem.
ugh, przepraszam chyba za ten rozdział. zdaję sobie sprawę, że jest bardzo kontrowersyjny i nie do końca przyjemny. nie wnosi nic konkretnego do fabuły, ale musiałam gdzieś napisać o tym, jak to wszystko widzę. czuję taki wewnętrzny gniew. proooszę, napiszcie, co myślicie o tym rozdziale bo to ważne dość dla mnie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz