niedziela, 24 marca 2019

chapter V


Edward's pov
Edward sam nie wiedział, czemu wysłał Darcy'emu zaproszenie do znajomych. Zrobił to pod wpływem jakiegoś impulsu, nad którym nie udało mu się w porę zapanować.
Czarnowłosy jęknął boleśnie i opadł na łóżko, ukrywając twarz w poduszce. Chwycił swój telefon i cisnął w kąt pokoju. Nie przejmował się tym, że może go uszkodzić. Był już i tak wystarczająco popękany.
Auxilio był na siebie zły za tę głupią słabostkę. Nie chciał się do nikogo zbliżać, ani otwierać przed kimkolwiek. Nie ufał ludziom i uważał ich za mniej wartościowych od siebie. To dlatego w szkole trzymał się sam. Bo wiedział, że nie ma o czym rozmawiać z innymi. Oni nie rozumieją jego, a on...nimi gardzi. Tak to mniej więcej wygląda.
Zresztą ludzie się go bali. Zawsze rzucali mu jakieś dziwne spojrzenia z boku i nie mogli się zdobyć na to, by się do niego odezwać. Edward nie miał pojęcia, co mogło być tego przyczyną i zrzucał to na karb swojej niedostępności.
Auxilio uważał się za jednostkę wybitną, ale mimo to borykał się z poczuciem niskiej samooceny. Nigdy nie był wystarczający. Wciąż nie mógł wyzbyć się głupiego nawyku porównywania się z innymi. Zawsze uważał się za tego gorszego wśród innych, nawet jeśli w głębi duszy czuł się lepszy. To było tak, jakby sam nie pozwalał sobie, widzieć się w dobrym świetle. Ciężko było tak żyć... Edward starał się, aby jego narcystyczna natura nie wzrosła na wyższą skalę. Nie cierpiał egoistów zapatrzonych w siebie. Dlatego zawsze się karcił i wmawiał sobie, że jest nic nie warty. Ten sposób utrzymywał go w ryzach i nie pozwalał popaść w samouwielbienie.
Czarnowłosy od dawna przestał widzieć sens w swoim życiu. Starał się skupiać na jakichś małych celach, które mógłby wypełniać każdego dnia. Auxilio był przekonany o tym, że zmarnował swoją młodość. Podczas gdy jego rówieśnicy co weekend chodzili na imprezy, spotykali się ze znajomymi... On tylko siedział zamknięty w swoim pokoju. Ale cóż zrobić, jeśli nie lubił ani przyjęć ani towarzystwa ludzi? Kiedyś, jego dawna znajoma powiedziała mu, że jeśli nie jest szczęśliwy teraz, to na pewno będzie za kilka lat, w jakimś okresie jego życia. „Młodość nie musi oznaczać bycia szczęśliwym." - trzymał się tej myśli jak ostatniej deski ratunku.
Edward od zawsze był samotny. W domu nigdy się nie układało. Nie miał dobrych relacji z rodzicami, którzy wiecznie się sprzeczali. Praktycznie z nimi nie rozmawiał i nie widział w nich żadnego autorytetu. Jego matka potrafiła go tylko krytykować, nigdy w niego nie wierzyła. To właśnie ona przyczyniła się w dużej mierze do niskiej samooceny Auxilio. Nie mógł jej zaufać i zawsze musiał radzić sobie sam ze swoimi problemami. To nauczyło go samodzielności i sprawiło, że chłopak zamknął się na innych ludzi. Z kolei ojciec był dla niego prawie jak obca osoba. Nic o nim nie wiedział, ale było jasne, że nie interesował się swoimi dziećmi. Zdecydowanie nie był materiałem na rodzica. Chłopiec snuł domysły, że ojciec mógł wieść podwójne życie z inną kobietą. Państwo Auxilio całkowicie do siebie nie pasowali, byli zupełnie inni. To tylko potwierdzało teorię Edwarda, że przeciwieństwa wcale się nie przyciągają. Teraz, gdy rodzice byli w separacji było jeszcze gorzej. Edward nigdy nie wiedział po której stronie ma stanąć. Najchętniej nie stawałby po żadnej, ponieważ żadne z dorosłych nie dawało mu wsparcia.
Natomiast Will żył w swoim świecie, miał też znajomych, z którymi często wychodził na miasto. Aby odciąć się od sytuacji panującej w domu zaszywał się w pokoju z grami komputerowymi. Nie chciał rozmawiać z Edwardem i odsuwał od siebie rzeczywistość.
Jeszcze kilka lat temu czarnowłosy miał grupkę przyjaciół, dzięki którym jego życie miało choć odrobinę sensu. Nawet nie był pewny, czy rzeczywiście go lubili, jednak spędzanie z nimi czasu było zawsze przyjemnością. Wszystko się skończyło, gdy każdy z nich poszedł do innego liceum. Kontakt się urwał...
Teraz Edward nauczył się żyć w samotności. Całe dnie spędzał samotnie. Był sam ze swoimi myślami, problemami... Nie miał do kogo się zwrócić bo przestał ufać ludziom. Auxilio przyzwyczaił się do tego stanu i wmawiał sobie, że nikogo nie potrzebuje. Poza tym nigdy nie znalazł jeszcze nikogo interesującego i wartościowego, kto byłby godny jego uwagi. Miał dosyć pustych słów i nic nieznaczących rozmów. Pragnął czegoś prawdziwego.
Darcy był pierwszą osobą, która się nim naprawdę zainteresowała. W oczach Edwarda chłopiec był niczym mały, niewinny,naiwny psiak o zielonomiodowych oczach i uroczym uśmiechu. Gdyby ułożył inaczej włosy i zaczął nosić „zwyklejsze" ciuchy, masa dziewczyn by się za nim uganiała.  Serenum po prostu nie był dla niego. Jeśli Auxilio się z kimś zadawał, to zazwyczaj jedynie z ofiarami losu, których nikt nie traktował na poważnie. Było to pewnie spowodowane tym, że podświadomie czarnowłosy sam przypisywał się do tej grupy. Darcy był zbyt ciekawy i zbyt „fajny", by móc się z nim kiedykolwiek zadawać. W jakiś sposób Edward czuł, że lepiej byłoby gdyby punk zostawił go samego, zanim ten zniszczy doszczętnie jego życie. Nie mówiąc już o tym, że z takiej znajomości nie mogłoby wyjść nic dobrego. Darcy zawsze wiedział co powiedzieć, był towarzyski, miły, niczego się nie bał. A Edward jest tylko Edwardem, który boi się nawet wyjść do sklepu z obawy przed innymi ludźmi. Way myślał, że mógłby sprawić, iż życie Serenum stałoby się równie żałosne, co jego własne. Obawiał się też, że ostatecznie mógłby się za bardzo przywiązać i gdyby Darcy chciał go porzucić, Edward mógłby tego nie przeżyć. Właściwie bał się jakichkolwiek bliższych relacji z ludźmi. Było wiele aspektów na „nie", które kazały Edwardowi trzymać punka na dystans. A te na „tak"...? Auxilio mógłby wreszcie znaleźć prawdziwego przyjaciela, osobę która mogłaby go zrozumieć i sprawić, że wreszcie miałby po co żyć... Tylko czy to właściwie było możliwe?
Dzisiejszy dzień nie różnił się zupełnie niczym od poprzednich. Auxilio leżał na łóżku i rozmyślał o życiu. Lubił to robić, na świecie było tyle niewyjaśnionych i nieodkrytych spraw. Właśnie wtedy w jego głowie pojawiło się TO imię.
„Darcy"
Edward wiedział, że Serenum próbuje nawiązać z nim kontakt. Może nawet chciałby się z nim zaprzyjaźnić. Tylko, że on nie wie, jaki naprawdę jest Edward Auxilio. Punk pewnie myślał, że po sytuacji z pielęgniarką pozostaną w dobrej relacji, więc musiał być zaskoczony nagłym odsunięciem się czarnowłosego. Chłopak unikał Darcy'ego jak ognia. Sam nie wiedział czemu. Może po to, aby go w jakiś sposób ochronić przed samym sobą... A może ze strachu przed czymś nowym... Zawsze taki był, musiał wszystko niszczyć. Serenum długo nie dawał za wygraną, co tylko bardziej irytowało Auxilio. Ale w ostatnich dniach punk zdawał się tracić zapał, niepokojąc tym czarnowłosego. Przyzwyczaił się już do tej nieustającej atencji drobnego punka. Właśnie wtedy Edward zdał sobie sprawę, że nie chce tracić Serenum. Uświadomił sobie, jak okropnie go traktował i poczuł odrazę do samego siebie. Wiedział o niewielkich szansach na odnowienie znajomości z Darcy'm, ale mimo to chciał spróbować. Chociaż raz zrobić w życiu coś, co byłoby dobre i prawidłowe. Jeśli punk tak bardzo chce go poznać, to czemu nie. Niech sam się przekona, że popełnił największy błąd swojego życia. Psychika Auxilio usilnie próbowała w ten sposób usprawiedliwić jego zachowanie i dziwną słabość do Serenum.
Tak, już teraz dokładnie wiedział, czemu wysłał Darcy'emu to głupie zaproszenie do znajomych. Po to, aby dać im szansę.
Edward wzdrygnął się, gdy usłyszał głośny dźwięk powiadomienia, wyrywający go z rozmyślań. Niedbale złapał telefon i podsunął sobie ekran przed oczy.
„Darcy Serenum zaakceptował Twoje zaproszenie do grona znajomych."
ogólnie zdecydowałam, że będę to pisać dla samej siebie, aby pomogło mi to w jakiś sposób z tym, co dzieje się w moim życiu. nie wiem, myślcie co chcecie, to nie jest typowe lekkie opowiadanie i nie zależy mi na tym, aby się komuś podobał. chciałabym nim do kogoś trafić, ale to raczej niemożliwe. okej, peace, whatever, trzymajcie się.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz